Opowiemy wiec wam kilka historii, a wy możecie samodzielnie wyciągnąć z tego wnioski.

Bioenergetycy i mistycy mówią, że każde dzieło sztuki zachowuje energię człowieka, który go stworzył oraz całej jego twórczości. Być może tak rzeczywiście jest i dlatego niektóre obrazy wielkich artystów od wielu lat przynoszą nieszczęście i kłopoty w każdym miejscu, do którego trafiają.

Krzyk” Edvarda Muncha

Krzyk, Edvard Munch, 1893-1910

Ten obraz nigdy nie pozostawia nikogo obojętnym, wywołując dość sprzeczne i niezbyt przyjemne uczucia, a nawet gęsią skórkę. Wydaje się, że osoba na tym obrazie przeżywa naprawdę straszne uczucia.

Popularne wiadomości teraz

"Pobraliśmy się, gdy byłam już w siódmym miesiącu ciąży. Świętowaliśmy skromnie, tylko z najbliższymi. Po ślubie nie mieliśmy dokąd pójść"

"Stoję przed mieszkaniem twojego kochanka, kiedy przyjedziesz, otwórz drzwi". Marta nie spodziewała się takiej reakcji męża

"Co z ciebie za matka, nie powinnaś mieć trójki dzieci, skoro potrafisz kochać tylko jedno"

"Nie usiądę przy jednym stole z moją teściową, jest wyraźnie nie na miejscu: myśli tylko o sobie"

Pierwszą ofiarą „Krzyku” został jego twórca Edvard Munch. Niedługo po namalowaniu tego obrazu artysta trafił do szpitala psychiatrycznego, gdzie poddany został terapii elektrowstrząsami z powodu załamania nerwowego.

Drugą ofiarą został dozorca w muzeum, w którym ten obraz został wystawiony. Pewnego razu dozorca po prostu upuścił obraz. Wkrótce po tym jego zaczęli męczyć koszmarne bóle głowy – mężczyzna po prostu nie był w stanie tego znieść i w końcu popełnił samobójstwo.

Pewnego razu inny pracownik muzeum ponownie upuścił ten obraz. Wkrótce on zginął w wypadku samochodowym.

Ostatnią ofiarą obrazu był zwiedzający muzeum, który dotknął go palcami. Kilka dni później on dosłownie spłonął żywcem podczas pożaru we własnym budynku.

Lilie wodne” Claude'a Moneta

Lilie wodne, Claude Monet, 1916

Ten słynny obraz dosłownie przyciągał pożary w każdym miejscu, do którego trafiał. Co więcej, bezpośrednio obraz zawsze pozostawał nietknięty przez ogień, jakby był chroniony przez jakieś niewidzialne siły.

Pierwsze nieszczęście wydarzyło się tuż po namalowaniu obrazu – pewnego dnia pracownia Moneta po prostu zaczęła płonąć w ogniu. Niestety ustalić przyczynę tego pożaru nie udało się, ale wszystkie prace artysty, z wyjątkiem „Lilii wodnych”, po prostu spłonęły w ogniu.

Wkrótce obraz został zakupiony dla pewnego kabaretu. Kabaret ten po jakimś czasie również spłonął, a obraz tak samo, jak i poprzednim razem został nietknięty.

Nieco później „Lilie wodne” kupił pewien niemiecki kolekcjoner – wkrótce jego dom spłonął w pożarze, natomiast obraz znowu ocalał.

Ostatnim domem obrazu jest Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Nowym Jorku. Prawie od razu po wystawieniu tego obrazu tu także wybuchł pożar – ogień pochłonął jedno życie ludzkie.

The Crying Boy” Giovanni Bragolina

The Crying Boy, Giovanni Bragolin, lata 50

Mówią, że chłopiec na zdjęciu wygląda tak realistycznie dzięki temu, że chłopczyk, który pozował artyście, naprawdę płakał. On patrzy złowrogo, a po policzkach spływają mu łzy.

Niektórzy nawet mówią, że Bragolin w pogoni za realizmem obrazu naprawdę kpił z chłopca podczas malowania. Nie wiadomo, czy był to jego syn, czy tylko jakiś bezdomny żebrak. Natomiast ten chłopiec bardzo bał się ognia. Aby zmusić go do płaczu, artysta nieustannie podnosił do jego twarzy zapaloną zapałkę. Dla chłopca to była prawdziwa tortura, wiec pewnego dnia, kiedy on już nie potrafił tego znieść, krzyknął do Giovanniego: „Abyś ty spłonął!”

Żadnych dowodów na tę historię oczywiście nie istnieje, ale chłopiec z tego obrazu zmarł na zapalenie płuc 2 tygodnie po zakończeniu tego arcydzieła. Sam artysta również wkrótce zmarł – spłonął żywcem w swojej pracowni. Natomiast obraz oczywiście ocalał.

Nieco później ten obraz został sprzedany. O dziwo, gdziekolwiek on trafiał, wszędzie pojawiał się ogień, który spalał wszystko wokół, oprócz obrazu.

«The Hands Resist Him» Billa Stonehama

The Hands Resist Him, Bill Stoneham, 1972

To jest bardzo przerażający obraz, naprawdę okropny. Dzieci na tym obrazie wyglądają bardzo nienaturalnie – albo są lalkami, albo są martwe, ponieważ wyglądają niczym zrobione z wosku. Z czerni za nimi widać tylko wyciągnięte ręce.

Sam artysta twierdzi, że wcale nie zamierzał, żeby ten obraz miał jakiś negatywny podtekst. Ponadto, on mówi, że skopiował te dzieci z realnego zdjęcia, na którym był sam artysta wraz ze swoją siostrą. Okno za dziećmi to drzwi do świata snów, a lalka to przewodnik po snach.

Jednak ten obraz zyskał złą sławę. Pierwszą osobą, która go zobaczyła, był krytyk sztuki. Kilka dni później ten człowiek nagle zmarł.

Później ten obraz kupił piosenkarz John Marley, który również wkrótce zmarł, co prawda, podczas operacji. Wtedy obraz trafił na wysypisko.

Obraz został wyciągnięty ze śmietnika przez miejscowego, który powiesił go w pokoju swojej córeczki. Pewnej nocy przerażona dziewczynka przybiegła do ojca, twierdząc, że dzieci z tego obrazu zaczęły się kłócić. Ojciec nie uwierzył dziecku. Natomiast kiedy dziewczynka po raz kolejny opowiedziała ojcu o tych dziwactwach i dodała, że te dzieci są za drzwiami, mężczyzna naprawdę wystraszył się i wystawił ten przeklęty obraz na aukcję.

Kupiec znalazł się dość szybko – to był właściciel galerii sztuki, w której i wystawili ten obraz. Natomiast gości galerii zaczęli narzekać, że ten obraz jest przerażający i wywołuje ataki paniki.

Ostatnim właścicielem obrazu jest Kim Smith, który kupił go na eBay w 2000 roku. Wciąż nie wiadomo, czy on to wymyślił, czy nie, ale obecny właściciel twierdzi, że „kiedy dzieci nudzą się, to idą na spacer po jego domu”.