Niedawno skończyłam trzydzieści lat, obecnie mieszkam z sześcioletnią córką, a cztery lata temu ja rozwiodłam się z mężem. Powodem naszego rozwodu było jego ciągłe niezadowolenie.

On oskarżał mnie o to, że nie dbam o porządek, niesmacznie gotuję, mam kiepski wygląd i jeszcze milion podobnych pretensji. Przed zawarciem związku byłam pewna, że ​​naprawdę mnie kocha i na pewno będzie doceniać taką młodą żonę, bo jest o 14 lat starszy ode mnie. Jednak po ślubie zaczęły się te niekończące się wyrzuty. Na początku pomyślałam, że naprawdę jestem okropną gospodynią i zaczęłam wierzyć jego słowom. Moja samoocena spadła do zera. Po urodzeniu dziecka miałam niewielki brzuszek, lekarze mówili, że za rok wszystko wróci do normy, ale mój mąż ciągle mi o tym przypominał.

Już nie miałam sil tego znieść, wiec spakowałam się i pojechałam do rodziców. Najpierw obraził się na mnie, a potem zaczął błagać mnie, żebym wróciła. Przeprosił i znowu zaczęliśmy żyć we trzech. Moja córka dorastała i była jedynym powodem do radości. Kiedy córka skończyła dwa lata, dowiedziałam się o zdradzie męża z kobietą, która na dodatek ma trójkę dzieci od innego mężczyzny. Wtedy moja cierpliwość się skończyła i ja wystąpiłam o rozwód.

Zapisałam córkę do przedszkola i znalazłam pracę na stanowisku młodszego kierownika. Cały dzień w pracy spędzałam na nogach, wieczór spędzałam z dzieckiem, wiec czułam się bardzo zmęczona. Przez długi czas nie mogłam zaakceptować faktu, że zostałam sama z dzieckiem. Moje życie składało się z pracy, domu oraz dziecka. Pomagałam rodzicom, a oni pomagali mi.

Kiedy moja córka miała iść do pierwszej klasy, eks znowu pojawił się w naszym życiu. Coraz bardziej interesował się swoją córką, przychodził do nas w drogich rzeczach, kupował prezenty. Ja po prostu siedziałam sobie cichutko – niech ojciec w końcu spędzi czas z własną córką.

Popularne wiadomości teraz

"Pobraliśmy się, gdy byłam już w siódmym miesiącu ciąży. Świętowaliśmy skromnie, tylko z najbliższymi. Po ślubie nie mieliśmy dokąd pójść"

"Nie usiądę przy jednym stole z moją teściową, jest wyraźnie nie na miejscu: myśli tylko o sobie"

"Przez trzy lata teściowa nazywała mnie córką, cieszyła się naszym szczęściem. A potem to było jak nagłe cięcie: zostaliśmy wyrzuceni z mieszkania"

"Męża karmiła dobrze, ale dla mnie nie było nic poza kaszą gryczaną i herbatą". Włożyłam w nią tyle wysiłku, a ona zachowała się w ten sposób

Ja już odzyskałam piękną sylwetkę, dziecko dorosło, więc miałam więcej czasu dla siebie – z zewnątrz byłam całkiem atrakcyjną kobietą, ale w mojej duszy była pustka, wciąż nie byłam gotowa na nowy związek. Potem były mąż zaczął przychodzić do nas bez żadnego ostrzeżenia -- ja nikomu nie mówiłam o naszych spotkaniach, ale nie powołałam mu na nic więcej.

Pewnego dnia on znowu przyszedł do nas i moja córka nazwała go tatą… To stopiło lot w jego sercu. Zaczął próbować naprawić nasz związek. Przeprosił mnie. Poprosił, żebym o wszystkim zapomniała. Przyznał też, że nie potrafi mieszkać z cudzymi dziećmi, a chce mieszkać z nami, ze swoim dzieckiem.

On prosił mnie o to przez sześć miesięcy, wiec w końcu postanowiłam mu wybaczyć i pogodziliśmy się. Przecież przez te wszystkie lata wciąż kochałam go. On nawet zabrał nas do siebie, ale to szczęście trwało bardzo krótko. Cieszyłam się, że znów jestem gospodynią domową, przecież mieszkać z rodzicami było ciężko, a moja córka chciała, żeby jej ojciec był obok niej.

Po miesiącu wspólnego życia wszystkie kłopoty zaczęli się od nowa. On upokarzał mnie, obrażał, a ja po prostu cicho cierpiałam. Niedawno postanowiłam znowu rozstać się z nim, ale obawiam się, że nikt mnie nie zrozumie. Nie chcę wracać do rodziców, ale nie mam innego wyjścia, natomiast jeśli zostanę z nim, on znowu zniszczy moją samoocenę i wiarę w siebie. Nigdy nie będę z nim szczęśliwa.

Co powinnam zrobić w tej sytuacji?