Pani Ania, mimo swojego wieku, była bardzo nowoczesną babcią. W wieku 90 lat rozmawiała z wnukami na Skypie, a rachunki za media opłacała przez Internet, ponieważ nie chciała stać na poczcie w ogromnej kolejce, tym bardziej że mozna o wiele łatwiej i szybciej zrobic to online.

Mąz Pani Ani zmarł prawie 13 lat temu. Niemalże jedyną pociechą w jej życiu byl tak samo stary jak ona (oczywiście według psich standardów) pies o imieniu Venya –  to imię dał mu mąż Pani Ani.

Codziennie rano i wieczorem wszyscy mieszkańcy domu mogli obserwować, jak Pani Ania wychodzi na spacer: w jednej ręce z laską i smyczą w drugiej. Chociaż smycz była potrzebna tylko po to, by po prostu być, przecież Venya nikogo nigdy nie ugryzł przez całe swoje długie życie, choć on był naprawdę ogromnym psem – jego wygląd wywoływał u wielu ludzi strach, zwłaszcza gdy pies był jeszcze młody.

Pani Ania doskonale wiedziała, że ​​samotni i starsi ludzie tacy jak ona, według statystyk, najczęściej padają ofiarami wszelkiego rodzaju oszustów. Najpierw ostrzegały ją przed tym wnuki. Później komisariat. A potem dużo czytała o tym w internecie. Kilka miesięcy temu zadzwonił do niej stara znajoma i ze łzami w oczach powiedziała, że oszuści wyłudzili pieniędzy, które ona zbierała na własny pogrzeb.

Dlatego, kiedy ktoś zadzwonił do drzwi, ona natychmiast przypomniała sobie te wszystkie historie. Otworzyła drzwi i zobaczyła przed sobą dwóch osób –  chłopaka i dziewczynę, którzy wyglądali na około 25 lat, i powiedzieli, że są pracownikami socjalnymi.

Popularne wiadomości teraz

"Musimy wymienić mieszkanie, nie jesteś moją matką, żeby się tobą opiekować". Marianna wychowała Larę, a teraz jest sama

"Mam teraz 59 lat. Mam dwie córki i troje wnucząt. Niedawno odwiedziła mnie moja najstarsza córka i odbyliśmy rozmowę"

"Skąd masz takie drogie ubrania, mój kochanek mi je dał": krzyknął mężczyzna, gdy znalazł ubrania, które ukrywała jego żona

"Jeśli chcecie żyć szczęśliwie, nigdy nie dawajcie swoim mężczyznom drugiej szansy. Po rozwodzie nauczyłam się tej lekcji na zawsze"

- Do nikogo nie dzwoniłam - powiedziała podejrzliwie Pani Ania.

- Sami postanowiliśmy przyjechać do Pani - odpowiedział szeroko uśmiechający się facet. – Proszę mi powiedzieć, czy Pani kupowała coś w aptece w ciągu ostatniego miesiąca?

- Oczywiście, kupowałam. Jak mogłam nie kupować? Czy Pan widzi, ile mam lat? Chodzę tam tak samo często, jak robię zakupy. 90 lat to nie żart! - powiedziała Pani Ania. Kobieta potrafiłaby przez ponad godzinę opowiadać, jakie leki przyjmuje i jak oni powinny działać.

Wydawało się jednak, że ich to wcale nie interesuje.

- W takim przypadku ma Pani prawo na zwrot środków od państwa! Ustawa ta została niedawno przyjęta przez rząd. Jeśli ma Pani rachunki, musimy je zarejestrować. Czy możemy wejść do mieszkania i zrobić to? – zapytała dziewczyna.

Pani Ania słyszała o tym schemacie: oszuści wchodzą do mieszkania, jeden z nich odwraca uwagę właściciela, a drugi przeszukuje wszystkie miejsca, które mogą być „kryjówkami”. W rezultacie chwytają wszystko, co da się znaleźć.

Tym razem tez tak było. Oni weszli do pokoju,i dziewczyna natychmiast poprosiła, aby Pani zaprowadziła ją do kuchni i nalała jej wody.

- Tak kochanie, chodźmy! Aby Pan się nie nudził, zostawię z wami Venyę - powiedziała z uśmiechem Pani Ania.

Gdy tylko Pani Ania wymówiła imię psa, on natychmiast wszedł do pokoju. Widać było, że spał, ale był zaniepokojony, gdy do mieszkania weszli nieznajomi mu ludzie. Mimo tego, że był starym, pies wyglądał bardzo groźnie.

Jak przestraszyć oszustów?
Jak przestraszyć oszustów?
Photo by Keenan Barber on Unsplash

Pani Ania razem z dziewczyną poszli do kuchni. Venya powoli podszedł do faceta i spojrzał mu prosto w oczy.

„Jeśli czegokolwiek dotkniesz, odgryzę ci głowę” - chciał powiedzieć pies. Przez cały ten czas facet bał się nawet ruszyć z miejsca.

Nic dziwnego, że po spotkaniu z czworonożnym najemcą para od razu przypomniała sobie o pilnych sprawach i postanowiła opuścić mieszkanie.

- Gdzie idziecie? Ale co ze zwrotem kosztów za leki? - zapytała z uśmiechem Pani Ania.

- Zadzwonimy do Pani później - powiedziała cicho dziewczyna i ruszyła w kierunku wyjścia.

Pani Ania odprowadziła gości do drzwi i natychmiast je zatrzasnęła. Wracając do pokoju, pogłaskała Venyę i natychmiast zaczęła dzwonić na policje. Staruszka opisała wygląd tej pary – niech policja zajmie się tymi „pracownikami socjalnymi”.