Justine Stinnett z Cobb County w stanie Georgia w Stanach Zjednoczonych pracuje w organizacji pomagającej bezpańskim psom.

W 2016 roku w listopadzie trafił do nich śliczny piesek. Wiedziała, że w tym czasie jej znajoma Ashley, która deklarowała miłość do psów chciała zaadoptować czworonoga. Nie czekała więc długo i zapytała koleżankę o to, czy przygarnie zdrowego i wesołego śierściucha.

Dziewczyna zgodziła się i początkowo wysyłała Justine fotki jej i pieska, który podobno był zadowolony z nowego domu.

Zostawiła niepełnosprawnego psa na ulicy. Jednak to, co wydarzyła się potem jest jeszcze gorsze

Popularne wiadomości teraz

"Widzę jakieś papiery w koszu. Serce podpowiadało mi, że mój mąż nie jest w podróży służbowej. Podwinęłam rękawy i sięgnęłam do wiadra"

"Jeśli chcecie żyć szczęśliwie, nigdy nie dawajcie swoim mężczyznom drugiej szansy. Po rozwodzie nauczyłam się tej lekcji na zawsze"

"Czułam się zbyt stara i zbyt zmęczona, by mieć kolejne dziecko, ale Adam zrobił wszystko, co w jego mocy, by zmienić moje zdanie"

"Mieliśmy wesele. Daliśmy tej parze mieszkanie, które oszczędzaliśmy dla naszej córki. Urządziliśmy je": co jeszcze możemy zrobić

Jednak po pewnym czasie działaczka dowiedziała się, że Ashley opuściła wizytę weterynaryjną psa. Dziewczyna nie odbierała telefonów, nie dawała żadnego znaku życia. 

Justine zamartwiała się, więc postanowiła odwiedzić znajomą. Gdy pojechała pod dom kobiety - doznała szoku. Jej mieszkanie było bardzo zaniedbane i na dodatek puste. Co się stało?

Kobieta nie chciała tak tego zostawić i po wielu nieudanych próbach w końcu udało się jej dodzwonić do Ashley. Kobieta od razu zarządała zwrotu psa, a ta bez krzty żalu zgodziła się na to i wspólnie uzgodniły miejsce i czas odbioru pieska. Kiedy Justine wraz z chłopakiem pojechali pod wskazany adres, kobieta dostała sms'a o treści: "Pies jes w skrzyni na werandzie".

Chłopak na filmiku pokazał, jak budzi swojego niewidomego psa. To się nazywa miłość

Gdy działaczka na rzecz zwierząt zobaczyła zwierzaka - zamarła. Pies był okrutnie chudy, można było mu policzyć wszystkie żebra... 

Pies od razu trafił do kliniki weterynaryjnej, a policja rozpoczęła śledztwo w sprawie zaniedbań, jakich dopuściła się Ashley. Do tej pory trudno uwierzyć w to, że osoba, która deklarowała miłość do zwierząt mogła tak potraktować psa.

Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na koleżanka.com