Weronika Marczuk - polska producentka filmowa pochodzenia ukraińskiego, prawniczka, aktorka, autorka książek, działaczka społeczna, a także osobowość telewizyjna mieszkająca w Polsce. Była żona aktorka Cezary Pazury. Para pobrała się w 1995, a w 2007 się rozwiedli. Od 2012 roku znajduje się w związku z Polakiem, tożsamość którego nie znana. W 2020 roku urodziła córkę Annę. 

Kinga Duda wydała oświadczenie z powodu wyroku Trybunału Konstytucyjnego: "Rozumiem oburzenie kobiet"

Weronika Marczuk o swojej straconej ciąży

Ostatnio Weronika opublikowała szokujący wpis w swoich mediach społecznościowych, nawiązując do tego, co się dzieje teraz w Polsce. A właśnie protesty kobiet przeciwko decyzji Trybunału Konstytucyjnego. Marczuk odważyła się powiedzieć najbardziej tajemnicze szczegóły swojego życia.

Ukrainki protestują pod polską ambasadą (ZDJĘCIA)

Popularne wiadomości teraz

"Przez trzy lata teściowa nazywała mnie córką, cieszyła się naszym szczęściem. A potem to było jak nagłe cięcie: zostaliśmy wyrzuceni z mieszkania"

"Mieszkamy w prywatnym domu z moją teściową. Nie wszystko jej się podoba, jest przyzwyczajona do tego, że wszystko jest po jej myśli"

"Zapaliłam światło i byłam zdziwiona, że pokój jest pusty. Mój syn i synowa postanowili wyrzucić mnie z mojego pokoju do kuchni"

"Nie sądziłam, że w wieku 50 lat wpadnę w taką historię miłosną. Mieszkałam z jednym panem, a kilka miesięcy później wyszłam za jego przyjaciela"

W czwartym miesiącu zrobili mi USG i okazało się, że dziecko ma poważną wadę genetyczną. Bardzo poważną, taką bardzo, bardzo poważną, którą medycyna określa jako: karzeł królewski (jednostka chorobowa to achondroplazja). Oznacza to, że kości długie, czyli kończyn, czaszki i żeber, nie rozwijają się prawidłowo, klatka piersiowa jest znacznie zmniejszona, a głowa nieproporcjonalnie duża. Usłyszałam, że mogę takie dziecko wychowywać, bo jego serce bije. Załamałam się... Zrobiono mi mnóstwo badań. Okazało się, że dziecko nie przeżyje, bo nie będzie miało klatki piersiowej i nie wykształcą się płuca. Wystawiono mi dokument, dzięki któremu lekarze mieli wykonać wcześniejszą terminację. Konsultowałam mój przypadek z lekarzami z zagranicy, byłam w rozpaczy, ale przygotowałam się na to. Nie wyobrażałam sobie, że mam być w ciąży jeszcze kolejne cztery miesiące. Świadomość, że i tak urodzę martwe dziecko była nie do zniesienia. Koszmarem był również fakt, że diagnostyka trwała bardzo długo, zbierały się kolejne konsylia, komisje etyczne i zalecały ponownie te same badania, cały czas nie było wiadomo, co dalej. Dwukrotnie byłam proszona na posiedzenie takiej komisji etycznej w szpitalu. Musiałam opowiadać swoją historię i uzasadniać, dlaczego chcę dokonać terminacji. Radzono mi urodzić dziecko i zostawić w szpitalu...

Więcej ciekawych artykułów na kolezanka.com